poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Leszcz na spławik w wodach stojących cz 2

Witam ponownie, mam nadzieję ,że przed przeczytaniem tej części przeczytaliście pierwszy wpis.Nie wątpliwie jest to niezbędne do prawidłowego zrozumienia sensu tych artykułów ;) Wczoraj obiecałem że napiszę trochę o sprzęcie do połowu naszego leszcza tak więc lecimy z tematem, życzę miłej lektury.

Wygodne siedzenie to podstawa, sprawia że wędkowanie jest przyjemne.Jeśli już nie borykamy się z trudnościami siedzenia a skupiamy się na wędkowaniu zaczynamy mieć efekty.Gorąco polecam wygodnie usiąść i się zrelaksować.

Pokazałem w tym miejscu mój sposób na organizację stanowiska, ale nikomu nie narzucam jak ma siedzieć.Dodam w tym miejscu krótką historię z zawodów rejonowych koła 101 Poznań-Śródmieście z 28.06.2014 r ,na których leszczami z wynikiem prawie 8 kg zająłem 2 miejsce
.
Mianowicie wraz z kolegą poimprezowaliśmy sobie dzień wcześniej i nie chciało mi się najzwyczajniej w świecie taszczyć ze sobą zbyt wielu kilogramów , wziąłem więc ze samochodu chodnik samochodowy z pod nóg , rozłożyłem na ziemi i  na nim rozegrałem te spotkanie, po prostu zrobiłem to na luzie , Kolega zajął 3 miejsce z niewiele mniejszym wynikiem siedząc na "kombajnie".Kluczem jest nasza wygoda.

Takie moje próby z przed jakiegoś czasu, spławiki te idealnie nadają się na leszcze łowione batem. Wywarzamy je tak by cała kulka na antence była zanurzona,wtedy brania wystawiane sygnalizuje nam pojawienie się nad wodą czarnej kulki , brania wciągane  w tym przypadku to zmniejszenie odległości "znacznika do tafli wody (od lewej na delikatne brania,z prawej na pewniejsze) ,czasem zdarza się ,że leszcze tylko przesuwają spławik bądź płynący na fali zatrzymuje się w miejscu
Tutaj mamy zaprezentowane różne rodzaje antenek do waglerów / sliderów potrzebne nam do łowienia matchówką, które pozwalają dopasować się nam do każdego odcienia wody tak by nie wytężać wzroku a cieszyć się urokami wędkowania.Z czystym sumieniem mogę polecić model "clarusso pro match" , który wywarł na mnie pozytywne wrażenie, tutaj można dowiedzieć sie wszystkiego na jego temat Tomek Choremski -film Clarusso pro match. Uważam że za taką jakość i uniwersalność warto zapłacić parę złotówek więcej.

Jeśli chodzi o gramaturę spławika i jego wyważenie dobieramy je tak by możliwie najszybciej nasz zestaw osiągnął dno a jednocześnie by ryby nie wypluwały przynęty po napotkaniu oporu naszego obciążenia.Zdecydowaną część ciężarków w postaci oliwki zblokowanej od dołu małym śrutem (ok 90%) bądź "różańca" śrutu montujemy 5 cm nad śruciną sygnalizacyjną i tak wygląda nasze całe obciążenie przy połowie leszczy. Śrucina sygnalizacyjna musi być na tyle duża by podnoszona wyraźnie wysuwała antenę naszego spławika nad tafle wody a jednocześnie na tyle mała by nie stawiała zbyt wielkiego oporu przy braniu. Moim zdaniem genialnie proste i skuteczne rozwiązanie.Jeśli łowisko jest głębokie bądź chcemy łowić na znacznej odległości warto zastosować spławik z wbudowanym obciążeniem, wtedy łatwo osiągamy żądaną odległość a nasz zestaw pozostaje "delikatny". Celowo nie podaje tutaj gramatur a tylko naprowadzam Was na to w jaki sposób skutecznie kombinować w doborze ciężarów. 

Długość przyponu przy połowie leszczy na wodach stojących jest z całą pewnością dłuższa niż przy połowie płoci, tutaj w moim mniemaniu 18 cm to absolutne minimum, maksymalnie natomiast stosuje 50 cm w warunkach gdy ryby długo "cyckają"  przynętę zanim ją " wciągną " , dobrze dobrana długość przyponu pozwala nam na to , żebyśmy mogli zacinać od razu ,gdy spławik sygnalizuje branie bez obaw o zbyt wczesne zacięcie.Ja za zwyczaj zaczynam wędkowanie od przyponu długości 35 cm i modyfikuję to w zależności od efektów.Nasz bohater za zwyczaj nie lubi kiedy przynęta przesuwa się po dnie, dlatego długość przyponu ma też zadanie "kotwiczyć" nasz zestaw na dnie (im dłuższy tym przynęta bardziej nie ruchoma).

Gruntowanie zestawu w przypadku tak rozłożonego obciążenia jest banalnie proste , mianowicie zwiększamy grunt poprzez przesuwanie w górę spławika/stopera tak długo aż nasza oliwka nie osiądzie na dnie , następnie zmniejszamy grunt w 2 stronę do momentu aż żyłka między spławikiem a oliwką będzie równa głębokości łowiska.Najłatwiej nauczyć się tego łowiąc batem ,wtedy nasz zestaw zawsze ląduje w tym samym miejscu.Po tak zbadanym łowisku przesuwamy stoper w dół o kolejne 5 cm tak by nasza oliwka unosiła się nad dnem a śrucina sygnalizacyjna delikatnie na nim zalegała.

Kolor haczyka dobieramy pod kolor przynęty jaką chcemy łowić , jego wielkość natomiast pod rozmiar przynęty i intensywności pobierania pokarmu , tak by z przynęty wystawał tylko grot haczyka ,jednocześnie haczyk musi być na tyle mocny by nie rozgiął się podczas starcia z większą ryba i na tyle lekki ,żeby ryba nie wyczuła podstępu.W pełni sezonu hak nr 10 nie będzie zbyt duży, teraz wczesną wiosną jednak proponuje rozmiar nr 16-20.

Średnice żyłek jaką dobieramy do naszego zestawu warunkujemy ich wytrzymałością w stosunku do prognozowanej wielkości ryb i intensywności ich żerowania, przy czym średnica żyłki przyponowej powinna być minimum dwa oczka mniejsza od średnicy żyłki głównej.Najłatwiej jest mi to opisać na przykładzie zestawu na bata. Im ryby słabiej żerują tym średnice powinny być mniejsze.12 i 10 mm to na teraz moim dość lekki ,mocny i skuteczny zestaw żyłek do połowu leszczy , w pełni sezonu kiedy ryby intensywnie biorą żyłki o średnicach 18 i 16 mm nie powinny być przesadą.

Mam nadzieję ,że po przeczytaniu niniejszego artykułu nie taki już leszcz straszny jak go malują :) Zachęcam do dyskusji,komentarzy i pytań na temat sprzętu pod postem.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Leszcz na spławik w wodach stojących Cz.1

Właśnie wróciłem z wędkowania , był piękny słoneczny dzień i rybki współpracowały.
Dziś na wędce zameldowało się kilkanaście "sportowych" leszczy i sporo płotek.
Dzień zaliczam do udanych , mimo iż po całodniowym łowieniu jestem wyczerpany fizycznie to na buzi mam uśmiech. Chciałbym Wam opowiedzieć o kilku czynnikach wpływających na skuteczny połów leszczy metodą spławikową.

Zacznijmy od zanęty

Nie będę reklamować konkretnych zanęt , ale opiszę czym musi zanęta na leszcza się charakteryzować i jak ją prawidłowo przygotować. Za oknem wczesna wiosna dlatego nie przesadzamy z ilością spożywczych składników , moim zdaniem pół kilograma mieszanki na dwa opakowania gliny/ziemi to odpowiednia proporcja na kilkugodzinne wędkowanie.
Leszcz w moim odczuciu dobrze reaguje na mieszankę zapachów kolendry, konopi i piernika i takie dodatki w postaci proszku często dodaje do suchej bazy zanętowej (dla uproszczenia powiedzmy bułka tarta+ kaszka kukurydziana).Jeśli nasza baza jest jasna dodaje ciemnego barwnika( 4 łyżki stołowe ), długo mieszam w misce na sucho w celu równomiernego zabarwienia a następnie dosypuje minerału płociowego  w wersji suchej(pół szklanki) również energicznie mieszając.
Następnie całość powierzchniowo ostrożnie nawilżam ze spryskiwacza mieszając wciąż drugą ręką tak by nie powstawały grudki, należy wystrzegać się pryskania po ściankach naszego naczynia. Dobrze jest robić to etapami tj. na wieczór przed wędkowaniem zanętę nawilżyć dwukrotnie z półgodzinnym odstępem na wsiąknięcie wody w poszczególne cząstki tak, żeby po ściśnięciu w garści lepiła się dosyć łatwo a zlepiona kulka rozpadła się po ściśnięciu między palcami. Można dodać do naszej wody melasy naturalnej ,bądź bresem w celu osłodzenia i aromatyzowania mieszanki. Po drugim dowilżeniu przykrywamy miskę pokrywą i odstawiamy na noc. Rano przed wyjazdem ponownie dowilżamy, tak nawilżona mieszanka "nie fruwa" w naszym łowisku. Leszcz jest rybą, która żeruje za zwyczaj po dnie i nie lubi dużego zamieszania.
W przerwie między nawilżaniem zanęty ja osobiście zawsze przecieram sobie na drobnym sicie do osobnego naczynia wcześniej wybraną glinę/ziemie. I tu pojawia się pytanie jakiej ziemi użyć :)Dla uproszczenia na miękkie muliste podłoże proponuję ziemię torfową (na głębokie łowiska można dodać argille dla dociążenia w małej ilości tak, żeby nasz towar nie utonął w mule) koniecznie dokleić tę mieszankę żeby nie rozpadła się do drodze na dno , na twardy stabilny grunt odpowiednia będzie ciemna glina wiążąca.
Celowo podaje tutaj ciemne mieszanki , ponieważ moim zdaniem są "bezpieczne".
Po ostatnim (trzecim) porannym dowilżeniu zanęty możemy już wsypać ją do jednego naczynia z gliną i przemieszać , następnie całość małymi porcjami przecieramy na sicie o oczku 2mm i ponownie mieszamy całość. Teraz do całości możemy dodać troszkę grubszych dodatków takich jak odsączona kukurydza konserwowa, gotowany pęczak(max po 1 garści) , pinka , rozproszony jokers (najlepiej Polski) , siekany gnojak (nie więcej niż pół litra robactwa łącznie)... Leszcz jest rybą lubiącą tłusto zjeść ale nie przesadzajmy z tymi dodatkami , w końcu mamy leszcze zwabić i przytrzymać w łowisku celem ich odłowienia a nie je nakarmić :) :)
Jest szereg kombinacji związanych z zanętami ale nie utrudniajmy sobie , proste łowienie często jest najbardziej skuteczną metodą na sukces , dlatego proponuję 70% mieszanki wrzucić przy pierwszym nęceniu.W tym celu 30% odstawmy sobie w osobny pojemnik na ewentualne donęcanie , z pozostałej części uformujmy po 2 kule różnej spoistości wielkości piłki tenisowej. Różnorodną spoistość uzyskujemy poprzez dodawanie wody , kleju (bentonit , liant ) i ściskanie z różna intensywnością.
Zachęcam do dyskusji pod postem na temat zanęt. Wkrótce część 2 na temat budowy zestawu i technice łowienia do tej mieszanki zanętowej .